Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wtedy oparła się plecami o kratę, twarzą obróciła do sześciu zbójów od stóp do głów, uzbrojonych i wyglądających w nocy jak szatany i rzekła silnym ale zniżonym głosem:
— A ja nie chcę.
Zatrzymali się zdumieni. Brzuchomówca nie przestawał się śmiać, ona dodała:
— Przyjaciele! posłuchajcie z uwagą. Nie żartuję. Teraz ja mówię. Naprzód, jeżeli wejdziecie do ogrodu, jeżeli dotkniecie tej kraty, będę krzyczeć, będę walić do drzwi, rozbudzę ludzi, przywołam policję i każę was zabrać wszystkich.
— Zrobi to — rzekł Thenardier po cichu do Brujona i brzuchomówcy.
Potrząsnęła głową i dodała:
— Najpierwszego ciebie, mój ojcze! Thenardier się zbliżył.
— Nie przystępuj, stary! — zawołała.
Cofnął się mrucząc pod nosem: — Co jej się stało? i dodał:
— Psico!
Eponina zaśmiała się strasznie:
— Jak się wam podoba, ale nie wejdziecie. Nie jestem córką psa, kiedy jestem córką wilka. Was sześciu — wielka rzecz! Jesteście mężczyźni. Otóż ja jestem kobieta. Nie boję się was bynajmniej. Powiadam, że nie wejdziecie do tego domu, bo mi się nie podoba. Jeśli się zbliżycie, będę szczekać. Powiedziałam, że pies to ja jestem. Nie dbam o was wcale. Nie nudźcie mię i ruszajcie do djabła. Idźcie, gdzie chcecie, ale tu nie przychodźcie, ja zabraniam! Wy z nożami, ja z pantoflem — wszystko mi jedno, zbliżcie się tylko!
Postąpiła krok ku zbójcom, była straszną i zaczęła się śmiać:
— Dalibóg, nie boję się was. Latem będę głodną, zimą będzie mi chłodno. Ogłupieli te chłopy, myśląc, że nastraszą dziewczynę? Czem nastraszą? Pa-