Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A Cozetta odpowiadała:
— Kocham cię coraz bardziej od owego poranku.
Zapytania i odpowiedzi krzyżowały się w tych rozmowach i zawsze, niechybnie zgadzały się w jednem — w miłości.
Cozetta całą, postacią wyrażała szczerotę, niewinność, przezroczystość, białość, jasność, promień. Możnaby o niej powiedzieć, że była przejrzystą. Kto ją ujrzał, sprawiała na nim wrażenie kwietnia i brzasku dziennego. W oczach jej błyszczała rosa. Cozetta była zgęszczeniem światła, jutrzenką w postaci kobiety.
Rzecz prosta, że Marjusz, ubóstwiając ją, podziwiał. Ale też przyznać trzeba, że ta wychowanka klasztorna rozmawiała z niepospolitem uczuciem i niekiedy mówiła rzeczy głębokie i prawdziwe. Szczebiot jej był rozmową. W niczem się nie omyliła i o wszystkiem wydawała sąd trafny. Kobieta czuje i mówi z tkliwym instynktem serca, który jest nieomylny. Nikt tak, jak kobieta nie potrafi mówić rzeczy zarazem miłych i głębokich. Słodycz i głębokość — w tem cała kobieta, w tem całe niebo.
W tem szczęściu zupełnem co cwila stawały im łzy w oczach. Gdy zdeptali robaczka, gdy piórko spadło z gniazda, gdy złamała się gałązka tarniny, zdejmowała ich litość i w zachwycie, pełnem melancholji, czuli potrzebę zapłakać. Najwyższym symptomatem miłości jest rozczulenie, niekiedy nieznośne prawie.
A obok tego, te sprzeczności są błyskawicami miłości — chętnie się śmieli, z zachwycającą swobodą i tak poufale, że niekiedy mieli minę dwóch chłopców. Jednakże mimo wiedzy serc, upojonych czystością, odzywała się natura, której zapomnieć nie można. Była obecną ze swym celem zwierzęcym i szczytnym, i jakkolwiek dusze są niewinne, czują w tem wstydliwem sam na sam cudowny i tajemniczy odcień, dzielący parę kochanków od pary przyjaciół.
Ubóstwiali się.