Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





I.
Pełnia światła

Czytelnik się domyślił, że Eponina, poznawszy przez kratę mieszkankę ulicy Plumet, dokąd ją wysłała Magdusia, naprzód oddaliła rozbójników od tej ulicy, a potem zaprowadziła tam Marjusza, który po kilku dniach zachwycania się przed kratą, party siłą, ciągnącą żelazo ku magnesowi, a kochanka ku kamieniom, z których składa się dom jego ulubionej, w końcu wszedł do ogrodu Cozetty, jak Romeo do ogrodu Julji. A nawet przyszło mu to łatwiej niż Romeo’wi; Romeo musiał przeskakiwać mur, Marjusz póruszył tylko zardzewiałą kratę, chwiejącą się w osadzie niby zęby starych ludzi. Marjusz był szczupły i łatwo się przesunął.
Nikogo nie było na ulicy, a przytem Marjusz tylko nocą przedzierał się do ogrodu, nikt więc go nie widział.
Od błogosławionej i świętej godziny, w której pocałunek połączył te dwie dusze, Marjusz przychodził tam co wieczór. Gdyby w tej dobie życia Cozetta zakochała się w człowieku mało skrupulatnym i rozpustnym, byłaby zgubioną; są bowiem natury wspaniałomyślne, które powierzają się szlachetności mężczyzny, a Cozetta do takich należała. Ustąpić, należy do wspaniałomyślności kobiety. Miłość, gdy dosięgnie