Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się, skacze, ślini i potwornie porusza w niezmierzonym szarym mroku, złożonym z deszczu, nocy, głodu, występku, kłamstwa, niesprawiedliwości, nagości, duszenia i zimy; samo południe nędzników.
Miejmy politowanie dla ukaranych! Niestety! któż sami jesteśmy? któż ja jestem, który to mówię? kto jesteście wy, co słuchacie? zkąd przychodzicie? jestże pewnem, że przed urodzeniem nic nie czyniliśmy złego? Ziemia ma coś podobnego do więzienia. Kto wie, czy człowiek nie jest ujętym na nowo więźniem sprawiedliwości Boskiej?
Patrzcie na życie zbliska. Jest ono tego rodzaju, że wszędy czujesz karę.
Może jesteś tem, co nazywają, szczęśliwym? Dobrze, więc jesteś smutny codziennie. Każdy dzień przynosi ci wielkie zmartwienie lub małą troskę. Wczoraj drżałeś o drogie ci zdrowie, dziś drżysz o własne; jutro będziesz niespokojny dla braku pieniędzy, pojutrze spotka cię szkalowanie potwarzy, później zabolejesz nad nieszczęściem przyjaciela; dalej brzydka pogoda, dalej coś stłuczonego lub zgubionego, dalej rozkosz, którą ci wyrzuca sumienie i kość pacierzowa; inną znów razą zły obrót spraw publicznych. Nie licząc cierpień sercowych. I tak dalej. Jedna chmura się rozprasza, tworzy się druga. Na sto dni, ledwie jeden jest pełen radości i słońca. A jednak należysz do szczupłej garstki szczęśliwców! Co do innych ludzi — nad niemi roztacza się nieustająca noc.
Ludzie myślący rzadko używają tego wyrażenia: szczęśliwi i nieszczęśliwi. Na tym świecie oczywiście nie masz ludzi szczęśliwych.
Prawdziwy podział ludzi jest: na światłych i ciemnych.
Zmniejszyć liczbę ciemnych, powiększyć liczbę światłych, oto nasz cel. I dlatego wołamy: wychowania! nauki! oświaty! nauczyć czytać, to zapalić ogień; każda złożona sylaba błyszczy jak iskra.