Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gach kajdany, mające piętnaście funtów. Codziennie o czwartej popołudniu stróż, pod eskortą dwóch brytanów — tak było jeszcze w owej epoce — wchodził do jego kletki, kładł przy łóżku bochenek chleba czarnego, ważący dwa funty, stawiał dzban wody i naczynie pełne rosołu dość chudego, w którym pływała pewna ilość ziarn fasoli, oglądał kajdany i opatrywał kraty. Ten człowiek z brytanami przychodził także dwukrotnie każdej nocy.
Thenardier otrzymał pozwolenie zachowania przy sobie rodzaju żelaznego kołka, który mu służył do umieszczania chleba przy szparze ściany, ażeby, jak mówił, „zabezpieczyć go od szczurów“. Ponieważ miano Thenardiera na oku, przeto nie uważano kołka za niebezpieczny. Jednakże przypomniano sobie później, że jeden ze stróżów mówił:
— Lepiejby było dać mu tylko kołek drewniany.
O godzinie drugiej po północy, zmieniono szyldwacha, którym był stary żołnierz i zastąpiono go młodym. W kilka chwil potem człowiek z psami odbył swoją wizytę i wyszedł, nie zwróciwszy uwagi na zbytnią młodość i „wieśniaczą minę rekruta.“ W dwie godziny potem, o czwartej rano, gdy zmieniano wartę, znaleziono rekruta uśpionym i leżącym jak kloc na ziemi przy kletce Thenardiera. Co do samego Thenardiera, tego nie znaleziono wcale. Rozbite jego kajdany leżały w głowach łóżka. W suficie kletki była dziura, a nad nią, w dachu druga podobnaż. Jedna deska z łóżka została wyrwaną i zapewne zabraną, gdyż jej nie znaleziono wcale. Zabrano także z celki butelkę do połowy wypróżnioną, zawierającą resztę odurzającego wina, za pomocą którego więzień uśpił żołnierza. Bagnet tego ostatniego znikł także.
W chwili gdy to dostrżeżono, sądzono, że Thenardzier był już za kresem wszelkich poszukiwań. W istocie jednak chociaż nie był on już w Nowym Budynku, był przecież w wielkiem niebezpieczeństwie.