Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przepaść sześć stóp szeroka, a ośmdziesiąt stóp głęboka dzieliła ich od przedfossowego muru. W głębi tej przepaści widać było błyskający w ciemności karabin żołnierza. Do odłamków żelaznej kraty u wierzchu komina, którą wyłamali po drodze, przymocowali jednym końcem sznur, który Brujon ukręcił w swojej celce, drugi koniec przerzucili przez mur przedfossowy, przesadzili jednym skokiem przepaść, uchwycili się rękoma skraju muru, przeskoczyli go, spuścili się na dół jeden po drugim po linie, na mały dach dotykający Łazienek, zabrali linę z sobą, zeskoczyli na podwórze w Łazienkach, przebiegli je, popchnęli okienko portjera, przy którem wisiał sznurek od bramy, pociągnęli ten sznurek, i znaleźli się na ulicy.
Nie upłynęło trzy kwandranse od czasu jak usiedli na swoich łóżkach, w ciemnościach, z gwoździem w ręku i projektem w głowie.
W kilka chwil potem połączyli się z Babetem i Montparnassem, którzy krążyli w bliskości.
Ciągnąc ku sobie linę, zerwali ją, i pozostał kawałek przymocowany do komina na dachu. Prócz tej szkody nie ponieśli żadnej innej, chyba tą, że zupełnie prawie pościerali sobie skórę na rękach.
Tejże nocy Thenardier, nie wiadomo jakim sposobem został ostrzeżony i nie spał.
Około godziny pierwszej po północy, wśród nader ciemnego mroku dojrzał dwa cienie przechodzące po dachu, mimo nawałnicy burzliwej przed okienkiem, będącem naprzeciw jego kletki. Jeden z nich zatrzymał się przed okienkiem na czas mgnienia oka. Był to Brujon. Thenardier poznał go i zrozumiał wszystko. Było to dla niego dostateczem.
Thenardier, notowany jako niebezpieczny i zatrzymany w skutek oskarżenia o występek popełniony rozmyślnie, zbrojnie i w nocy, miany był na oku. Żołnierz, zmieniany co dwie godziny, przechadzał się z karabinem nabitym przed jego kletką. Poddasze Bel-Air było oświetlane latarnią. Więzień miał na no-