Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

robimy. Bouvines tak samo do nas należy, jak Marengo. Kwiaty lilji są tak samo nasze, jak i N. To nasze dziedzictwo. Poco mamy je zmniejszać? Nie trzeba zapierać się ojczyzny w przeszłości, jak i w teraźniejszości. Dla czego nie chcieć całej historji? Dla czego nie kochać całej Francji?“
W taki sposób doktrynerowie krytykowali i protegowali rojalizm, niezadowolony, że go krytykowano, i wściekły, że go protegowano. Ultrasowie zaznaczyli pierwszą epokę rojalizmu, kongregacja charakteryzowała drugą. Po zapalczywości nastąpiła zręczność. Na tem kończymy ten szkic.
W ciągu tej opowieści autor tej książki napotkał po drodze tę chwilę ciekawą historji spółczesnej, musiał więc mimochodem rzucić na nią pogląd i nakreślić kilka pojedyńczych rysów tego społeczeństwa, dzisiaj nieznanego. Lecz robi to szybko i bez żadnego uczucia goryczy lub szyderstwa. Wspomnienia, serdeczne i pełne uszanowania, ponieważ dotyczą jego matki, przywiązują go do tej przeszłości. Zresztą — wyznajmy to — nawet ten mały światek miał wielkość. Można śmiać się z niego, lecz nie można nim pogardzać, ani go nienawidzieć. Była to dawniejsza Francja.
Marjusz Pontmercy uczył się, jak i wszystkie dzieci. Kiedy wyszedł z rąk ciotki Gillenormand, dziadek powierzył go pewnemu poważnemu profesorowi, najczystszej niewinności klasycznej. Młoda ta, otwierająca się dusza przeszła z rąk skromności do pedanta. Marjusz odbył swoje lata w kolegjum, następnie wszedł do szkoły prawa. Był rojalista, fanatyk, surowy. Dziadka swego, którego wesołość i cynizm raziły go, mało kochał, względem ojca zaś był ponury. Wreszcie był to chłopiec gorący i zimny, szlachetny, wspaniałomyślny, dumny, religijny, egzaltowany; zacny aż do surowości, czysty aż do dzikości.