Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piersiach wyrazy ostatniej woli ojca, skreślone własną jego ręką, na to, żeby tę wolę spełnić w sposób całkiem przeciwny! Ale znowu z drugiej strony, być świadkiem podobnej zasadzki, i nie przeszkodzić jej! jakże znowu? potępić ofiarę i oszczędzić mordercę? czyż godziło się uważać za związanego jakąkolwiek wdzięcznością względem podobnego nędznika? Wszystkie myśli, które Marjusz od czterech lat przetrawiał w sobie, zostały znagła jakby przeszyte na przestrzał tym niespodziewanym ciosem. Drżał cały. Wszystko zależało od niego, trzymał w swem ręku bez ich wiedzy, wszystkie te istoty miotające się przed jego oczami. Jeżeli wypali z krucicy, pan Biały będzie ocalony, a Thenardier zginie; jeżeli nie zrobi tego, pan Biały padnie ofiarą i kto wie, Thenardier ujdzie może kary. Wtrącić jednego, albo dać upaść drugiemu; z obu stron wyrzuty sumienia. Cóż począć? co wybrać? Przeniewierzyć się wspomnieniom najmocniej nakazującym, tylu przeważnym zobowiązaniom, zawartym z samym sobą, przeniewierzyć się najświętszemu obowiązkowi, zalecaniu tak wyraźnemu, przeniewierzyć się ostatniej woli ojca; albo zezwolić na spełnienie zbrodni.
Zdawało mu się słyszeć z jednej strony swoją Urszulę błagającą go za ojcem, a z drugiej pułkownika, polecającego mu Thenardier’a. Czuł, że go obłąkanie ogarnia. Uginały się pod nim kolana, a nie miał nawet czasu do zastanowienia się; tak dalece scena, którą miał przed oczami, pospieszała coraz szaleniej. Był to jakby wir, którego on mniemał być panem, a który go sam pokonywał. Był bliskim omdlenia.
Tymczasem Thenardier, (nie będziemy go już odtąd nazywali inaczej), przechadzał się tam i nazad po przed stołem, w stanie dziwnego podniecenia i wściekłego tryumfu.
Porwał całą garścią świecę, i postawił ją na kominie z naciskiem tak silnym, że knot tylko co nie zgubił płomienia, i że aż łój obryzgał ścianę.