Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zdawało mu się, że ciemna rozmowa tych ludzi, w tak dziwny sposób ukrytych po za tym murem i przykucniętych w śniegu, nie była może bez pewnego związku ze straszliwemi zamiarami Jondretta. O tym to interesie musiała być mowa.
Zwrócił się ku przedmieściu świętego Marcela, i zapytał się w pierwszym lepszym sklepie na drodze o zamieszkaniu komisarza policji.
Wskazano mu numer 14-ty przy ulicy Pontoise.
Tam się udał.
Przechodząc koło sklepu piekarza, wszedł i kupił sobie bułkę za dwa soldy, którą też zaraz jeść począł, przewidując że nie będzie miał możności zjeść obiadu.
Przez drogę, uznał przemądre zrządzenie opatrzności. Pomyślał, że gdyby nie był dał z rana tych pięciu franków córce Jondretta, byłby mógł puścić się w pogoń za dorożką pana Białego, i tym sposobem niczego się nie dowiedzieć; że w tedy nicby już nie było w stanie przeszkodzić zasadzce Jondretta, skutkiem czego pan Biały byłby zgubiony, i bez wątpienia wraz z nim, jego córka.