Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I jeszcze skaleczył dziewczynę — mruknęła matka.
— Wiecie co — ciągnął dalej ojciec — że tu zimno jak w psiarni w tej czartowskiej dziurze. Jeszcze jeżeli ten człowiek nie przyjdzie! A! otóż to tak! każe na siebie czekać; powiada sobie: „No to i cóż, niech tam sobie czekają, toż oni od tego“. O jakże ich nienawidzę, i jakżebym ich zdusił z roskoszą, z radością, z zapałem i upodobaniem, tych bogaczów, wszystkich tych bogaczów, tych niby to ludzi litościwych, co to składają rączki nakrzyż, co to chodzą na mszę, przesiadują po zakrystjach, czatują pod furtami klasztorów, krzywią się, stękają, mają się za coś lepszego od nas, przychodzą nas upokarzać i przynosić nam jak oni nazywają: odzienie, a co jest tylko łachmanami nie wartemi i trzech groszy. I chleba! Nie tego ja chcę wcale, łajdaki! mnie potrzeba pieniędzy! Co? pieniędzy? O! tego to nigdy, bo powiadają żebyśmy je przepili, bośmy tylko wszyscy opoje i wałkonie. A oni? cóż takiego oni są? no proszę! Ale cóż on tam tak siedzi, ten twój bałwan dobroczynny? Czy on już przyjść nie myśli? Zapomiał może cymbał adresu. Założę się że ten stary dureń...
W tej chwili zapukano zlekka do drzwi. Człowiek rzucił się do nich co prędzej, wykrzykując z głębokiemi ukłonami i uśmiechami pełnemi błogości:
— Racz pan wejść, łaskawy panie, czcigodny nasz dobroczyńco, równie jak i zacna i czarująca damo.
Jakiś człowiek w dojrzałym już wieku i jakaś młoda osoba ukazali się na progu izby.
Marjusz ciągle znajdował się na swojem stanowisku. To czego doświadczył w tej chwili, nie da się wypowiedzieć żadnym językiem na świecie.
Ktokolwiek kochał, zna wszystkie znaczenia promieniste, które zawierają w sobie te trzy głoski wyrazu: Ona.
Była to istotnie ona. Zaledwie ją Marjusz dostrzegał po przez obłok mgły świetlnej, która się zna-