Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.






VI.
Dziki w swojem legowisku.

Miasta na podobieństwo lasów, posiadają, swoje ostępy, w których się kryje wszystko, co mają najzłośliwszego i najstraszniejszego. Tylko, że po miastach, to, co się ukrywa w ten sposób, jest okrutne, plugawe i małe; jednem słowem: szpetne; to zaś, co się ukrywa w lasach, jest okrutne, dzikie i wielkie; jednem słowem: piękne. Wybierając pomiędzy legowiskami, więcej są warte gniazda zwierząt od gniazd ludzkich Lepsze jeszcze jaskinie od dziur podejrzanych.
To, co Marjusz widział przez okienko, była to dziura podła. Marjusz był biedny i izdebka, w której mieszkał, była także uboga; ale tak jak jego ubóstwo było szlachetnem, tak i jego ciupka była schludna. Izba, w którą się wzrok jego zagrążył, w tej chwili była obrzydliwa, brudna, smrodliwa, duszna, ciemna, plugawa. Za jedyne meble: krzesło wypchane słomą, stół kulawy, kilka starych czerepów, i w dwóch kątach, dwie kupy barłogu, służące za łóżka; za całą światłość, okno w dymniku o czterech szybach, zasnute pajęczynami. Wpadało przez ten otwór tylko tyle dnia, ile było potrzebą, ażeby z twarzy ludzkiej zrobić twarz widziadła. Ściany miały pozór trędowaty, i były po-