Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Marjusz przeszedł do trzeciego listu, który był prośbą tak jak i poprzednie. Brzmiał on w następucy sposób:
„Do Wielmożnego pana Pabourgeot, wyborcy, utrzymującego hurtowny skład czapek, przy rogu ulicy Św. Dyonizjusza i Żelaznej.
„Pozwałam sobie przesłać Wielmożnemu panu ten list, z prośbą o udzielenie mi szacownej łaski swoich sympatij, i zainteresowanie się skromnym literatem, który tylko co zdołał umieścić swój dramat w teatrze francuzkim. Przedmiot jego jest historyczny, i akcja odbywa się w Owernie, za czasów Cesarstwa. Styl jego, zdaje mi się jest naturalny, lakoniczny i może mieć niejakie zalety. Umieściłem strofy do śpiewu w czterech miejscach. Konieczność, powaga, niespodzianki, mieszają się tam z urozmaiceniem charakterów i powiewem romantyzmu, rozproszonego leciuchno po całej intrydze, która ma pochód tajemniczy, i przechodzi szeregiem uderzających katastrof, aby się znagła rozwiązać pośród kilku świetnych effektów scenicznych.
Głównym moim celem jest zadowolnić żądzę ożywiającą postępowo każdego człowieka naszego wieku, to jest modę, tę kapryśną i dziwaczną chorągiewkę, która zmieni kierunek prawie za każdym wiatru powiewem...
„Pomimo tych wszystkich przymiotów, obawiam się przypuścić, że zazdrość, będąca egoizmem uprzywilejowanych autorów, żeby nie otrzymała odrzucenia mojej sztuki w teatrze, gdyż nie tajne mi są gorycze, któremi napawają świeżo przybyłych.
„Wielmożny panie Pabourgeot, zasłużona pańska reputacja oświeconego protektora literatury, ośmiela mnie przysłać do pana moją córkę, która panu wyłuszczy nasze położenie niedostateczne, któremu braknie chleba i ognia w tej srogiej porze zimowej. Jeżeli powiem, że proszę wielmożnego pana ażebyś raczył przyjąć hołd, który pałam żądzą złożyć mu w moim