Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

osoba, której on podziwiał kapelusz biały i czarną suknię, miała być w zupełności obojętną dla jego błyszczących butów i nowego ubrania.
Po pewnym czasie wstał, jakby miał znowu rozpocząć pochód ku swej ławce, którą opromieniała aureola. Jednak pozostał na miejscu i nieruchomy. Po raz pierwszy od piętnastu miesięcy pomyślał sobie, że ten jegomość, który tam codzień siadał ze swoją córką, zapewne go zauważył ze swej strony, i znajdował może dziwnem jego tak uparte do tej alei uczęszczanie.
Po raz pierwszy także uczuł jakieś nieuszanowanie, w nadawaniu temu nieznajomemu, nawet w skrytości swojej myśli przezwiska pana Białego.
Pozostał w ten sposób chwil kilka z głową spuszczoną i rysując po piasku laseczką, którą trzymał w ręku.
Potem zwrócił się nagle w stronę zupełnie przeciwną ławce, a tem samem panu Białemu i jego córce, i odszedł do domu.
Dnia tego zapomniał pójść na obiad. Spostrzegł to zaledwie o ósmej godzinie wieczorem i ponieważ, już było zapóźno iść na ulicę Świętego Jakóba, zjadł kawałek suchego chleba, który popił wodą.
Zanim się położył, wyczyścił szczotką swoje ubranie i złożył je wielce starannie.