Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prześliczne ciemne włosy, cieniowane w odbłyski złotawe, czoło, które się zdawało wykutem z marmuru, lica niby z różanego liścia, rumieniec bladawy, bladość ożywiona, usta wdzięczne, które rozjaśniał uśmiech na podobieństwo łagodnej światłości, z których wychodzące słowa zdawały się być muzyką; głowa, którąby był Rafael dał Madonnie, spoczywająca na szyi, którą by Jan Goujon dał Wenerze. I jakby dla uzupełnienia szczególnego wdzięku tej ślicznej twarzy, nos nie był właściwie pięknym; był raczej ładnym: ani prosty, ani zgięty, ani włoski, ani grecki; był to nosek paryzki, to jest: coś dowcipnego, figlarnego, nieregularnych a jednak czystych zarysów, które wprawiają w kłopot malarzy, a zachwycają poetów.
Przechodząc koło niej. Marjusz nie mógł widzieć jej oczów, które miała ciągle spuszczone; ujrzał tylko długie ich ciemne i cieniste rzęsy, rzucające na resztę twarzy jakiś urok wstydliwości.
Nie przeszkadzało to pięknemu dziewczęciu uśmiechać się, słuchając co mówił do niej człowiek z białemi włosami: i nie było nic rozkoszniejszego jak ten świeży uśmiech przy spuszczonych oczach.
W pierwszej chwili myślał Marjusz, że to była inna córka tego samego człowieka: zapewne siostra tej dawnej. Ale skoro bezwiedne nawyknienie przechadzki przyprowadziło go powtórnie przed ich ławkę, i kiedy się przyjrzał uważniej, poznał, że to była ta sama. W przeciągu sześciu miesięcy, z dziewczynki zrobiła się panna, oto cała tajemnica. Nic zwyczajniejszego nad to zjawisko. Przychodzi chwila, w której dziewczęta rozwijają się w okamgnieniu, i jednym razem stają się skończonemi różami. Wczorej zostawiłeś je dziećmi, dziś czujesz, że cię mogą nabawić kłopotu.
Co do tej, nie tyle ona wyrosła, ile jakoś wyidealniała. Podobnie jak w kwietniu, dość kilka dni niektórym drzewom do okrycia się kwiatami, jej dość