Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzo szybko połykać język, albo bardzo powoli stosusową monetę.
Tymczasem ciotka Gillenormand, w gruncie dosyć dobra osoba, w chwilach smutnych odszukała wreszcie mieszkanie Marjusza. Pewnego poranku, kiedy Marjusz wrócił ze szkoły, znalazł u siebie list ciotki i w pudełku zapieczętowane sześćdziesiąt pistolów, t. j. sześćset franków w złocie.
Marjusz odesłał ciotce trzydzieści luidorów wraz z listem pełnym szacunku, w którym oświadczał, że ma środki do życia i że odtąd może zaspokoić wszystkie swoje potrzeby. Miał wówczas jeszcze trzy franki.
Ciotka nie wspominała nic dziadkowi o tej odmowie, bojąc się go rozgniewać do reszty. Zresztą — on sam powiedział: Niech mnie nikt nie wspomina o tym krwiożercy.
Marjusz opuścił hotel Porte Saint Jacques nie chcąc się w nim zadłużyć.