Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.







V.
Widnokrąg się rozszerza.

Starcie się młodych umysłów tem zadziwia, że nigdy nie można przewidzieć iskry ani odgadnąć błyskawicy. Co nastąpi za chwilę? Niewiadomo! Wybuch śmiechu następuje po rozczuleniu. W chwili żartu pojawia się myśl poważna. Pobudki zależą od pierwszego lepszego słowa. Nastrój każdego jest najwyższy. Dosyć słówka dowcipnego, aby wywołać coś niespodziewanego. To są rozmowy z nagłemi zwrotami, gdzie perspektywa zmienia się odrazu. Przypadek jest maszynistą w tych rozmowach. Myśl poważna, która dziwacznie powstała z trzasku słów rzuconych, przeszyła naraz tę gmatwaninę wyrazów, któremi w nieładzie szermowali Grantaire, Bahorel, Preuvaire, Bossuet, Combeferre i Courfeyrac. W jaki sposób powstaje pewien frazes w rozmowie? Czem się to dzieje, że nagle zwraca on powszechną uwagę na siebie? Jak już powiedzieliśmy, nikt tego nie wie. Wśród wrzawy Bossuet zakończył naraz zwrot swój do Combeferrea następującą datą:
— W czerwcu 1815 r.: Waterloo.
Na ten wyraz: „Waterloo“ — Marjusz, który siedział oparty na łokciu przy szklance wody, stojącej na stole, usunął rękę z pod podbródka i zaczął uważnie wpatrywać się w mówiących.