Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzy mówili po włosku a ciągnęli za Niemcami, mówili po francuzku, a trzymali się Anglików.
Jeden z takich nędzników, włóczęga hiszpański mówiący po francuzku, podający się za Francuza, oszukał margrabiego Ferracques swym szwargotem pikardyjskim, zabił go zdradziecko i okradł na polu bitwy nocy, która nastąpiła po zwycięztwie pod Carisolles. Kradzież nocna płodzi złodziejów. Obmierzła zasada: żyć z nieprzyjaciela wydała ten trąd na który tylko surowa karność jest skutecznem lekarstwem. Bywają sławy zwodnicze, nie zawsze wiemy dlaczego niektórzy jenerałowie, zresztą znakomici, byli popularnemi. Turennjusza naprzykład ubóstwiali żołnierze, bo patrzył przez szpary na łupieztwo; pozwolone złe uchodzi za dobroć. Turenjusz był tak dobry, że dopuścił ogniem i mieczem zniszczyć Palatynat. W tyle armji ciągnęło więcej lub mniej ciurów obozowych i włóczęgów, stosownie do surowości wodza. Hoche i Marceau ścierpieć ich nie mogli, nie mieli też ich wcale; Wellington — chętnie oddajem mu tę sprawiedliwość, miał nie wielu.
Wszelako w nocy z 18 na 19 czerwca odarto poległych. Wellington był surowy; wydał rozkaz rozstrzelania każdego, który schwytany zostanie na gorącym uczynku; ale łupieztwo jest uparte. Nocni złodzieje kradli w jednym końcu pobojowiska, gdy ich rozstrzeliwano na drugim.
Księżyc złowrogo oświecał płaszczyznę.
Około północy jakiś człowiek wałęsał się, albo raczej czołgał brzegiem głębokiej drogi Ohain. Według wszelkiego prawdopodobieństwa był to jeden z ciurów których opisaliśmy wyżej; ani Anglik ani Francuz, ani wieśniak ani żołnierz, nienasycony zwierz który zwąchał poległych i uważając kradzież za zwycięstwo, przyszedł okraść Waterloo. Odziany był bluzą podobną trochę do surduta, był niespokojny i zuchwały, szedł przed siebie, a patrzył za siebie. Co za jeden