Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siąt szans na sto jest za nami. O ósmej przyniesiono śniadanie cesarza. Zaprosił do stołu wielu jenerałów. Jedząc opowiadano, że Wellington onegdaj był na balu w Brukselli u księżnej Somerset, a Soult surowy wojownik z arcybiskupią twarzą — rzekł: dzisiaj to bal prawdziwy. Cesarz żartował z Neya, który mówił: Wellington nie będzie tak głupi, by na W. Cesarską Mość czekał. Zresztą był to jego zwykły sposób mówienia. Lubił żartobliwą gawędke, powiada Fleury de Chaboulon. Humor wesoły był tłem jego charakteru, powiada Gourgaud. Koncepty nie tyle dowcipne jak dziwaczne, sypał jak z rękawa, dodaje Benjamin Constant. Ta wesołość olbrzyma zasługuje, by o niej wspomnieć z uwagą. On to nazywał swych grenadjerów „zrzędami“, szczypał ich za uszy, targał za wąsy. Cesarz zawsze nam figle płata, mówił jeden z grenadjerów. Podczas tajemniczej przeprawy z wyspy Elby do Francji d. 27 lutego bryg wojenny francuzki Zephir spotkał na otwartem morzu bryg Inconstant, na którym ukrywał się Napoleon, i gdy żądał od Inconstant wiadomości o Napoleonie, cesarz mając na głowie kapelusz z kokardą białą i amarantową naszywaną pszczołami, którą przypiął na wyspie Elbie, porwał ze śmiechem trąbkę i sam odpowiedział: Cesarz zdrów. Kto tak się śmieje jest w zażyłości z losem. Taki śmiech kilkakroć napadał Napoleona podczas śniadania pod Waterloo. Pośniadaniu rozmyślał kwadrans, później dwaj jenerałowie usiedli na wiązce słomy z piórem w ręku i papierem na kolanach, a cesarz dyktował im rozkazy dzienne.
O dziewiątej, w chwili gdy armja francuzka rozstawiona eszelonami rozwinęła się ruszając pięciu kolumnami, dywizje w dwóch linjach, artylerja między brygadami, gdy muzyka na czele zagrała, gdy uderzono w bębny i zadęto w trąby; gdy spojrzał na tę armję potężną, szeroką, wesołą, na to morze kasków, pałaszów i bagnetów na widnokręgu, cesarz wzruszony, po dwakroć zawołał. — Przepyszna! przepyszna!