Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/384

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





IX.
Klauzura.

Cozetta, przyjęta do klasztoru, zachowała milczenie.
Rzecz naturalna, że uważała się za córkę Jana Valjean. Zresztą, nie wiedząc o niczem, nie mogła nic mówić, a w każdym razie nic by nie powiedziała. Jużeśmy raz mówili, że nic tak nie usposabia dzieci do milczenia jak nieszczęście. Cozetta wycierpiała tyle, że wszystkiego się lękała, nawet mówić, nawet oddychać. Tak często lada słowo ściągało na nią nawałnicę! Zaledwie zaczynała być spokojniejszą od czasu, jak miał ją u siebie Jan Valjean. Prędko przyzwyczaiła się do klasztoru. Żałowała tylko Katarzyny, ale nie śmiała o tem mówić. Jednakże raz rzekła do Jana Valjean: — „Ojcze, gdybym była wiedziała, byłabym ją wzięła z sobą.“
Cozetta, zostawszy pensjonarką klasztoru, musiała ubrać się w mundurek wychowanic domu. Jan Valjean prosił, żeby mu oddano dawną jej odzież. Było to ubranie żałobne, to samo, w które ją przyodział, gdy opuszczała garkuchnię Thenardierów. Nie było jeszcze bardzo zużyte. Jan Valjean zapakował te szmatki, z pończochami wełnianemi i trzewikami, nasyciwszy kamforą i różnemi aromatami, których w klasztorach jest pełno, i zamknął w małym kuferku, któ-