Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w samej wiosce go nie widziano. Po co udawał się do Montfermeii? nie można było odgadnąć. Javert teraz to zrozumiał. Znajdowała się tam córka Fantiny. Jan Valjean jeździł po nią. Otoż dziecko to zostało skradzione przez nieznajomego. Kto mógł być owym nieznajomym? Może Jan Valjean? ale Jan Valjean nie żył. — Nie mówiąc nikomu, Javert zamówił miejsce na dyliżansie w Plat d’etain, przy ulicy Planchette i odbył podróż do Montfermeii.
Spodziewał się powziąć tam ważne objaśnienia, a znalazł wielką ciemność.
W pierwszych dniach wygadali się rozzłoszczeni Thenardierowie. Zniknienie Skowronka narobiło hałasu w wiosce. Wylęgły się różne historje, które w końcu przybrały podobieństwo do kradzieży dziecka. Ztąd nota policji. Ale gdy pierwsza złość minęła, Thenardier przedziwnym instynktem wiedziony, prędko zrozumiał, że było rzeczą niebezpieczną poruszać pana prokuratora królewskiego i że jego skargi z powodu porwania Cozetty w najbliższem następstwie zwróciłyby iskrzącą źrenicę sprawiedliwości na niego, na Thenardiera, i na wiele jego ciemnych sprawek. Sowy przedewszystkiem nie lubią, gdy im przynoszą zapaloną świecę. A najprzód jakżeby się wykręcił z otrzymanych tysiąca pięćset franków? Zwinął więc chorągiewkę, zakneblował gębę żonie, i udał zdziwionego, gdy mu gadano o skradzionemu dziecku. Zgoła tego nie pojmował; prawda, że się żalił w pierwszej chwili, gdy mu tak prędko „porwano“ ukochane dziecię i z czułości opiekuna rad był je zatrzymać jeszcze dni parę; ale przyszedł po nie jego „dziadek“ i zabrał w sposób najnaturalniejszy w świecie. Dodał: jego dziadek, bo to robiło dobre wrażenie. Na taką to historję trafił Javert przyjechawszy do Montfermeil. Wobec dziadka: rozwiała się postać Jana Valjean.
Jednakże Javert zapuścił kilka pytań, niby sądy w historję Thenardiera. — Co za jeden ów dziadek i jak się nazywa? — Thenardier odpowiedział z pro-