Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w chwili, gdy przechodził wielki plac oświecony, trzymając Cozettę za rękę.
W takim razie, zapuściwszy się w uliczkę, którą miał przed sobą, zdołałby dosięgnąć szycht, ogrodów, pól uprawnych, miejsc nie zabudowanych i umknąć.
Zdawało mu się, że może zaufać tej uliczce milczącej, i wszedł na nią.