Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Port. St. Martin, gdzie w tym dniu przedstawiano Dwóch Galerników. Afisz oświecony latarnią, teatralną zwrócił jego uwagę, chociaż szedł prędko i widocznie się spieszył, zatrzymał się, by przeczytać. Po chwili skręcił w zamkniętą uliczkę i wszedł do Plat d etain, gdzie wówczas było biuro poczty, krążącej między Paryżem i Lagny. Powóz odjeżdżał o w pół do piątej. Konie były zaprzężone, podróżni zawołani przez woźnicę z pośpiechem wdzierali się po żelaznych stopniach do środka powozu.
Mężczyzna zapytał:
— Czy jest jeszcze miejsce?
— Jedno tylko przy mnie na koźle — odpowiedział woźnica.
— Biorę je.
— Siadajże pan.
Jednakże nim ruszył z miejsca, woźnica rzucił spojrzenie na lichą odzież podróżnego, na małe jego zawiniątko i zażądał zapłaty.
— Pan jedzie do Lagny? — zapytał woźnica.
— Tak.
Podróżny zapłacił aż do Lagny.
Ruszono w drogę. Przejechawszy rogatki, woźnica chciał zawiązać rozmowę, ale podróżny odpowiadał tylko półsłówkami. Zawiedziony woźnica zaczął świstać i kląć na konie.
Było zimno. Woźnica owinął się płaszczem. Podróżny zdawał się nie zważać na ostre powietrze. Tak przejechali Gournay i Neuilly nad Marną.
Około szóstej wieczór stanęli w Chelles. Konie były zmęczone, woźnica dla odpoczynku zatrzymał się przed oberżą furmańską, urządzoną w starych budynkach opactwa królewskiego.
— Zsiądę tu — rzekł podróżny.
Wziął paczkę i kij i skoczył z powozu.
Po chwili zniknął w ciemnościach.
Nie wstąpił do austerji.
Gdy po kilku minutach powóz odjechał do Lagny, już go nie spotkał na gościńcu Chelles.