Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby wpatrywał się w kogoś. A gdy dokończył, zamknęły mu się powieki. Wysiłek go wyczerpał. Widocznem było, że w chwili jednej wyżył kilka godzin, które mu jeszcze pozostawały. To, co wyrzekł, zbliżyło go do tego, który jest wpośród śmierci. Chwila ostateczna zbliżyła się.
Biskup dorozumiał się tego, pilno było, przybył tu jako kapłan; z zupełnej oziębłości przeszedł stopniami do niezmiernego wzruszenia, spojrzał na te oczy przymknięte, ujął tę dłoń pomarszczoną, i skostniałą, pochylił się ku konającemu.
— Jest to godzina Boża! Nie znajdujesz bracie, że żalby było, gdybyśmy na tej ziemi spotkali się napróżno?
Konwencjonista podniósł powieki. Powaga, pokryta cieniem jakimś, rozpostarła się na jego twarzy.
— Księże biskupie, — rzekł z powolnością — która znamionowała raczej uczucie godności duszy, niż osłabienie ciała — spędziłem życie na rozmyślaniu, badaniu, rozpatrywaniu się w świecie. Miałem lat sześćdziesiąt, gdy kraj mój powołał mnie i rozkazał się wmieszać w sprawy swoje. Były nadużycia, walczyłem z niemi, były wielkie, niszczyłem; były prawa i zasady, te głosiłem i wyznawałem... Ziemia nasza była napadniętą, broniłem jej; Francja zagrożoną, nastawiłem piersi. Nie byłem bogaty, dziś jestem ubogi. Byłem jednym z tych, którzy trzymali władzę w ręku; piwnice banku były przepełnione kruszczem tak, że je podpierać musiano, aby ich nie rozsadził ciężar srebra i złota: ja dałem w garkuchni pod Suchem Drzewem za dwadzieścia dwa su od osoby. Wspierałem uciśnionych, pomagałem cierpiącym. Może rozdarłem pokrycie ołtarza, prawda; alem niem obwiązał rany tych, co boleli za ojczyznę. Wspierałem zawsze pochód ludzkości ku światłu, czasem opierałem się postępowi, gdy postęp był bez litości. Często przy zdarzonej okoliczności opiekowałem się nieprzyjaciółmi mymi, wami. Jest w Peteghem we Flandrji miejsce to, gdzie królowie