Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krótkich chwil swego pobytu u ciebie. Jest zdrową, pracuje, kocha mnie zawsze. Więcej mi nie potrzeba. I to mnie zadowala, że jak donosisz, pamięta o mnie. Zdrowie moje niezgorsze, ale codzień bardziej chudnę. Bądź zdrowa, chciałabym więcej pisać, ale otóż zabrakło papieru. Wszelkiego szczęścia i pomyślności życzę.

Baptysta

P. S. „Twój wnuczek jest zachwycający. Wiesz, że wkrótce pięć lat skończy? Wczoraj, widząc konia, któremu włożono nadkolanka, zapytał: co go boli w kolanach? Miła dziecina. Jego młodszy braciszek ciągnie po pokoju starą miotłę, jak powóz i woła: wio!“
Jak widzimy z tego listu, dwie kobiety umiały się zastosować do sposobu życia biskupa, z tym właściwym kobietom genjuszem, co lepiej rozumie mężczyznę, niż on sam siebie. Biskup D. zawsze łagodny, szczery, otwarty, nieraz, nie domyślając się tego, był w czynach wielki, śmiały, wzniosły. Kobiety drżały o niego, ale nie śmiały mu się sprzeciwić. Niekiedy pani Maglora wystąpiła z jaką uwagą, gdy przedsiębrał coś ważnego i jak jej się zdawało, niebezpiecznego — nigdy jednak w czasie czynności i po jej dokonaniu. Nigdy mu się nie mieszały ani słówkiem, ani najmniejszym znakiem, gdy czynność rozpoczął. Były chwile, że chociaż im nie mówił, bo może sam nie miał świadomości, tak doskonałą była jego prostota — czuły instynktowo, że czynił jak przystało na biskupa, a wtedy nie słychać ich było w domu: rzekłbyś dwa jego cienie. Służyły mu biernie, a gdy do posłuszeństwa potrzeba było zniknąć, znikały. Przedziwną delikatnością instynktu wiedzione, rozumiały, że niekiedy troskliwość jest natrętną. To też ilekroć sądziły, że mu grozi niebezpieczeństwo, odgadując nie powiem myśl lecz naturę, przestawały zupełnie czuwać nad nim i polecały go Bogu.
Zresztą, Baptysta, jak wyczytaliście z listu, mówiła, że śmierć jej brata byłaby jej śmiercią. Pani Maglora nie mówiąc, toż samo czuła.