Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/411

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stwa, zachowuje jakąś ponurą jasność poszanowania godną. Ani się domyślał Javert, że w swem okropnem szczęściu był godzien litości, jak każdy ciemny prostak tryumfujący. Nic dotkliwiej raniącego i straszniejszego nad tę twarz, na której malowało się wszystko, cokolwiek być może najgorszego w dobrem.