Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/384

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ponure widowisko.
Prezes, człek rozważny i życzliwy zabrał głos:
— Przypomniał panom sędziom przysięgłym, że majster Baloup, pryncypał, u którego oskarżony miał służyć, był napróżno wzywany na świadka. Zbankrutował i nie można go było znaleść. Później obracając się do oskarżonego, wezwał go, aby uważnie słuchał, co mu powie i dodał: — Powinieneś się dobrze zastanowić nad swojem położeniem. Ważne podejrzenia ciążą na tobie i mogą mieć najzgubniejsze następstwa. Oskarżony, we własnym interesie twoim wzywam cię, wytłumacz się jasno w tych dwóch rzeczach: — Najprzód, czyś przeskoczył lub nie przeskoczył mur ogrodu Pierron, czyś złamał gałęź i ukradł jabłka, to jest, czyś popełnił kradzież gwałtowną? Powtóre, tak czy nie, jestżeś uwolnionym galernikiem Janem Valjean?
Oskarżony potrząsnął głową pojętnie jak człowiek, który dobrze zrozumiał i wie, co ma odpowiedzieć. Otworzył gębę, obrócił się do prezesa i rzekł:
— Najprzód...
Potem spojrzał na swą czapkę, na sufit i zamilkł.
— Oskarżony — odezwał się tonem surowym prokurator — zważaj, co czynisz. Nie odpowiadasz wcale na zapytanie. Pomięszanie twoje cię potępia. Widocznie się nie nazywasz Champmathieu, jesteś galernikiem Janem Valjean, ukrytym naprzód pod nazwiskiem Jana Mathieu, po matce; byłeś w Owernji, urodziłeś się w Faverolles, gdzie byłeś ogrodniczkiem. Oczywiście ukradłeś jabłka w ogrodzie Pierron, przeskoczywszy mur. Panowie przysięgli osądzą.
Oskarżony usiadł, ale gdy prokurator skończył, porwał się z siedzenia i zawołał:
— Jesteś pan bardzo złośliwy, mój panie! To chciałem powiedzieć, ale mi nie przyszło od razu na myśl. Niczego nie ukradłem, należę do ludzi, którzy nie każdego dnia jedzą. Szedłem z Ailly, właśnie było po ulewie, całe pole było żółte, nie widziałeś źdźbła tra-