Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ją czytelnikowi? Czy widział wyraźnie wszystkie żywioły swej nędzy moralnej, czy je rozróżniał w miarę, jak się tworzyły? Człowiek ten szorstki, ciemny, czy zdawał sobie dokładną sprawę z ciągu wyobrażeń, któremi stopniowo wstępował i schodził w posępne głębie, co od lat tylu były wewnętrznym widnokręgiem jego umysłu? Czy pojmował dobrze wszystko, co się w nim działo, każde poruszenie? Nie śmiemy twierdzić, nie wierzymy nawet. Zbyt ciemny był umysł Jana Valjean, żeby po tylu nawet nieszczęściach nie pozostało tam wiele mroku. Były chwile, że nie wiedział nawet, czego doznawał. Ciemności go otaczały; cierpiał w ciemnościach; rzekłbym, nienawidził przed sobą. Zwykle żył w tym zmroku, macając jak ślepy lub marzyciel. Czasami tylko przychodziły nań nagle, z wnętrza duszy czy z zewnątrz, wybuchy gniewu, spotęgowane cierpienia, blade błyskawiczne blaski, które oświecały całą jego duszę, i dokoła niego, przed nim, za nim w okropnem świetle ukazywały ohydne przepaście i posępne widoki jego losu.
Błyskawica znikła, znowu noc zapadła, i gdzie był? już nie wiedział.
Kary nieubłagane, to jest znikczemniające, to mają do siebie, że powoli przemieniają człowieka w bydlę, niekiedy w okrutnego zwierza. Kilkakrotne usiłowania ucieczki Jana Valjean, już starczyłyby na dowód tego dziwnego wpływu prawa na duszę ludzką. Jan Valjean tylokrotnie ponawiałby te usiłowania, choć nieużyteczne i szalone, ile razy nastręczyłaby się sposobność, ani chwili nie myśląc o następstwach lub doświadczonych zawodach. Wyrywał się gwałtownie jak wilk, gdy znajdzie klatkę otwartą. Instynkt mówił mu: Uciekaj! Rozum powiedziałby: Zostań! Wobec silnej pokusy milczał rozum, panował tylko instynkt. Zwierzę w nim działało. Schwytany, srodze karany, w padał w większą noc i pomieszanie.