Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





VII.
Wnętrze rozpaczy.

Spróbujmy zdać z tego sprawę.
Społeczeństwo powinno przypatrzeć się tym rzeczom, bo one są jego dziełem.
Jakeśmy powiedzieli, Valjean był człekiem ciemnym wprawdzie, ale nie niedołężnym. W umyśle jego płonęła światłość przyrodzona. Nieszczęście, mające także swoją jasność, rozwidniło ten umysł. Pod batem, pod ciężarem kajdan, w więzieniu i znoju, pod gorącem niebem galer, na łożu z desek więziennych, wchodził w swoje sumienie i zastanawiał się.
Zrobił się sędzią w duchu.
Najprzód jął sądzić siebie samego.
I poznał, że nie był niewinnym, niesprawiedliwie ukaranym. Przyznał, że popełnił czyn gwałtowny i naganny: że zapewne nie odmówionoby mu chleba, gdyby prosił, że w każdym razie lepiej było czekać miłosierdzia, czy pracy; że nie jest argumentem niezbitym mówić: głodny może czekać? Że naprzód nader rzadko umiera się istotnie z głodu: że dalej, szczęściem czy nieszczęściem człowiek może cierpieć długo i wiele, moralnie i fizycznie, a jednak nie umrzeć: że więc należało uzbroić się w cierpliwość, że nawet wyszłoby to na korzyść biednych dziatek: że było szaleństwem ze strony nieszczęśliwego biedaka chwytać za kark