Strona:Wesolutki światek dla grzecznych dziatek.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Skąd on? Czyj? — spyta! dziedzic stojącej przy chłopcu kobiety.
— Niczyj, proszę łaski pana, — odpowiedziała wieśniaczka, — wzięłam go do pasania bydła, karmię go i odziewam. To głuptasek, proszę pana, niesamowity! Cały dzień gra i gra na swej fujarce!
— Oddajcie mi go, — rzekł dziedzic, — każę go uczyć! — A zwracając się do Piotrusia powiedział.
— Czy chcesz jechać ze mną, Piotrusiu? Będzie ci u mnie dobrze...
Piotruś nie pojmował, czego chcą od niego. Alboż mu nie dobrze?