Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 71 —

właśnie nieszczęśliwą szkapę do rospaczy przywodzi, — że ten sam wóz, który w téj okoliczności tak trudno jéj ruszyć, winnéj, — kiedy naprzykład idzie o zrobienie przysługi quondam przyjaciołom sędziego, — leci sam jakby go kto popchnął z góry; — wtenczas to Jobsohn zniecierpliwiony do ostatka, oświadcza solennie, że gdyby szczególnie nie poważał pana Inglewood i całéj jego rodziny, dawnoby już zaniósł skargę do sekretarza stanu.
Miss Vernon kończyła właśnie ten osobliwszy opis, gdyśmy stanęli przed domem pana Inglewood którego okazała lubo starożytna budowa, świadczyła o zamożności dziedziców.






ROZDZIAŁ  VIII.
Panie, pochlebstwom się brzydzę,
Ale mówię, tak jak widzę:
Sprawa twoja doskonała,
Z niéj dla ciebie nowa chwała.
Butler.

Zsiadłszy z koni które od nas przyjął służący w liberyi barona Hildebranda, weszliśmy do domu. Zdziwiłem się, a bardziéj jeszcze piękna moja towarzyszka, gdyśmy na samym wstępie spotkali Rashleigha, który podobnież ujrzawszy nas, nie mógł skryć swego zadumienia.
— Rashleighu, — rzekła Miss Vernon, — uprzedzając jego zapytanie; — jak widzę sprawa pana Franka nie jest dla ciebie obojętną; i zapewne przybyłeś tu dla pomówienia o niéj z sędzią.