Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 432 —

Obaj ci ludzie odebrawszy zapłatę z wdzięcznością, wyszli, jak mi się zdawało, zadowoleni i nie wiedzący o niczém. — Zostałem jeszcze czas jakiś w izbie czeladnéj, aby być pewnym, że już téj nocy nie zobaczę się powtórnie z godnym Andrzejem; tak zaś spiesznie wpadłem za nim do téjże izby, iż zaledwo miał czas przemówić do nich dwa słowa, — ale dwa słowa zrządzić mogą niekiedy rozliczne nieszczęścia; a w téj okoliczności, stały się przyczyną śmierci dwóch osób.
Zapewniwszy, o ile możność dozwoliła, bezpieczeństwo moich gości, pośpieszyłem uwiadomić ich o tém; a domyślając się, iż Syddall nie był obcym tajemnicy, dodałem, że odtąd on jeden tylko będzie miał wolność wejścia do biblijoteki na zawołanie moje. — Djana spojrzała na mnie, a wdzięczność malowała się w jéj oku.
— Wiesz już teraz o wszystkiém, — rzekła, — o wszystkiém, co wzbudziło niegdyś twoją ciekawość. — Dowiedziałeś się już zapewne, jak drogą jest dla mnie ta osoba, która tak często znajdowała schronienie w tym domu; i nie będziesz się pan dziwić, dla czego Rashleigh odkrywszy tajemnicę, tyle miał mocy nade mną.
Ojciec jéj dodał, że starać się będzie, aby przytomność ich jak nakrócéj była mi ciężarem.
Prosiłem usilnie, aby jedynie własne bezpieczeństwo mieli na uwadze, i wierzyli szczeréj chęci mojéj przyniesienia im wszelkiéj pomocy, na jaką tylko zdobyć się potrafię.
Chcąc mi dać dowód zupełnego zaufania, Sir Fryderyk opisał mi następnie okoliczności swego położenia:
— Od dawna już miałem w podejrzeniu Rashleigha, — ale haniebne obejście się jego z córką moją pozbawioną wszelkiéj opieki (o którém mię jedynie przez posłuszeństwo rozkazom moim uwiadomiła), zdrada, jakiéj się dopuścił