Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 347 —

— Czcze i próżne imię, — rzekła Helena, — które żadnéj mu nie przynosi zalety. — Zawsze siał dobrodziejstwa, i zawsze zbierał niewdzięczność. — Ale dość tego. Dam przewodników, którzy pana zaprowadzą do obozu nieprzyjaciół. — Stań przed ich dowódzcą, i powiedz mu imieniem Heleny Mac-Gregor; że jeżeli włos jeden spadnie z głowy jéj męża; — jeżeli najdaléj za godzin dwanaście nie wróci wolny na łono rodziny, — nie będzie ani jednéj w Lennox niewiasty, któraby nie opłakiwała skonu ojca lub syna, męża lub brata, — żadnego rolnika, któryby nie ujrzał szpichlerza swego w płomieniach, i nie pożegnał nazawsze całego swego dobytku, — żadnego mieszkańca, któryby idąc na spoczynek wieczorem, był pewny, że ujrzy nazajutrz wschodzącą jutrzenkę. — Powiedz mu, — że jeśli w oznaczonym czasie Mac-Gregor nie wróci, odeszlę im burmistrza glasgowskiego, kapitana, i resztę więźniów; ale każdy z nich uwinięty będzie w plaid osobny, i pocięty na tyle kawałków, ile kratek znajdzie się w plaidzie.
Gdy przestała mówić, oficer przytomny całéj téj scenie, dodał z najzimniejszą krwią:
— Oświadcz pan dowódzcy uszanowanie i ukłony od kapitana Thornton z królewskiéj gwardyi. — Niech spełni powinność swoją, i o nas więźniów bynajmniéj się nie troszczy. — Jeżeli byłem dość nierozważny, żem się dał uwieść téj podstępnéj dziczy, nie będę żebrać podle o życie, i chętnie je poświęcę dla dobra kraju mego. Żal mi tylko biednych towarzyszów, którzy wpadli w katowskie ręce tych barbarzyńców!
— Dajże pokój, — zawołał burmistrz, — masz widzę głowę na zbyciu! — Panie Osbaldyston, proszę złożyć moje uszanowanie dowódzcy — uszanowanie burmistrza Nikol Jarvie, piastującego ten dostojny urząd w Glasgowie, podobnie jak niegdyś ś. p. czcigodny ojciec jego Dyjakon. — Po-