Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 346 —

— Nie, — imię moje jest Frank.
— Ale musisz znać Rashleigha Osbaldyston, — jeżeli się nie mylę, jest on twoim bratem; a przynajmniéj bliskim krewnym, i przyjacielem od serca.
— Jest to w rzeczy saméj mój krewny; ale nieprzyjaciel, — kilka dni temu, mąż twój znalazł nas z bronią w ręku, i dalszéj bitwie przeszkodził. — Jeszcze krew moja nie oschła na jego szpadzie; a rana, którą mi zadał, jeszcze świéża. — Nigdy Rashleigh nie poszczyci się moją przyjaźnią.
— Jeżeli tak jest; jeżeli intrygi jego są dla pana obce; czy możesz udać się do Galbraitha bez obawy uwięzienia, i przynieść mu warunki ugody od żony Mac Gregora?
Odpowiedziałem, — że nie mam przyczyny obawiać się złego przyjęcia od Galbraitha i jego stronników; i jeżeli mogę przez to pozyskać jéj względy dla mego przyjaciela, i dla sługi, którzy zostają w jéj ręku, gotów jestem w tejże chwili spełnić jéj polecenie. — Dodałem nadto, — że przybyłem w te okolice z panem Jarvie na wezwanie jéj męża, który mi obiecał pomoc swoją w ważnym dla mnie interesie.
— Radbym, — rzekł burmistrz, — aby bóty pana Jarvie były pełne wrzącéj wody, wtenczas, kiedy je wdziéwał, wybierając się na tę nieszczęśliwą podróż.
— W tém wszystkiém, co powiedział ten młody Anglik, — rzekła Helena, — obracając się do synów swoich, — łatwo poznajecie waszego ojca. — Mądry wtenczas tylko, kiedy ma czapkę z piórem na głowie, a szablę w ręku; ale jak tylko zamieni plaid na surdut, zaraz musi się wmieszać do nikczemnych intryg mieszkańców nizin, i nie pomnąc na wszystko, co od nich ucierpiał, staje się ich zwolennikiem, sługą, więźniem....
— I dobroczyńcą, — przerwałem, — to ostatnie imię słusznie mu należy.