Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 341 —

kiedy pierwszy pogroził odwetem na osobie posłańca, Galbraith uśmiechnął się z pogardą — rzekł. — Zgoda Robie, niech każdy powiesi swego, — my powiesimy zbójcę, a twoi ludzie celnika, — tym sposobem kraj pozbędzie się razem dwóch hultajów. — Angus Breck będąc mniéj strzeżonym, potrafił umknąć, wysłuchawszy téj rozmowy, i uwiadomił nas o wszystkiém.
— I mógłżeś podły zdrajco! — zawołała małżonka Mac Gregora, — dowiedziéć się o tém, a nie pospieszyć natychmiast na ratunek ojcu, — uwolnić go lub poledz na placu bitwy?
Młodzieniec odpowiedział skromnie, — że nie mogąc się mierzyć z daleko liczniejszym nieprzyjacielem, umyślił wrócić w góry, zebrać większą siłę; uderzyć na niego z pewniejszą nadzieją zwycięstwa, — że powziął wiadomość, iż oddział milicyi zatrzyma się czas niejaki w zamku Gartartan, albo w twierdzy Monteith, którą łatwo będzie zdobyć szturmem, mając siłę po temu.
Dowiedziałem się późniéj, że Rob-Roy podzielił swoich ludzi na dwie części: pierwsza, do któréj należał oddział, co odniósł nad kapitanem Thornton zwycięstwo, przeznaczoną była przeciw liniowemu wojsku; druga, przeciw Klanom górali, które łącznie z témże wojskiem zająć miały kraj górzysty, leżący między jeziorami: Lamond, Katrine i Hard, a znany pod nazwiskiem ojczyzny Rob-Roya. — Wyprawiono natychmiast posłańców, celem ściągnienia wszystkich oddziałów, a rozpacz przed chwilą tak widoczna na twarzy góralów, ustąpiła miejsca nadziei uwolnienia naczelnika, i dogodzenia zemście.
Tą zapewne namiętnością powodowana, rozkazała Helena stawić przed sobą nieszczęśliwego mieszkańca nizin. — Zdaje się, że synowie lękając się skutków gniéwu matki, ukrywali go naumyślnie przed jéj okiem, — jeżeli