Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 232 —

chwili ostateczny bilans nie pada na nasza stronę; ale zechcesz zważyć panie Jarvie....
— Nie mam czasu rozważać, — przerwał burmistrz. Pomnij panie Owen, że dopiéro co skończyliśmy sabbath, że wkrótce dzień zawita, a ja jeszcze ani oka nie zmrużyłem — że tu zimno i wilgotno. Nie mam więc czasu rozważać — koniec końców mój panie, winniście mi pieniądze i kwita. — Mało czy wiele, ale winniście. Lecz smutno jest prawdziwie, że człowiek tak czynny i tak umiejący chodzić około interesów, jak ty panie Owen, siedzisz tu pod kluczem wtenczas, kiedy założywszy nogi za pas i pobiegawszy tu i owdzie, mógłbyś i wierzyciela i dłużników wyciągnąć z téj toni. — Owóż mój panie, gdyby się znalazł kto taki, coby złożył na ciebie porękę judicio sisti, to jest, że nie wyjedziesz z kraju, byłbyś wolny dziś rano jeszcze.
— Możesz być pewnym panie Jarvie, — odpowiedział Owen, — że gdybym znalazł podobnego przyjaciela, użyłbym wolności mojéj na dobro naszego domu i tych wszystkich co z nim mają stosunki.
— I stawiłbyś się niezawodnie na wezwanie sądu, stosownie do złożonéj za ciebie poręki?
— Jak dwa a dwa, są cztéry; choćbym leżał na śmiertelnéj pościeli.
— Nie wątpię o tém, nie wątpię panie Owen, i dam tego dowód. — Jestem człowiek staranny, wie o tém każdy, i przemyślny, całe miasto poświadczy. — Umiem zbierać pieniążki, i chować pieniążki, i liczyć pieniążki, tak jak i kto inny, a może i lepiéj jak kto inny, czy to z Salt-Market, czy z Gallow-gate. Jestem przytém ostróżny, jak przedemną był ś. p. ojciec mój wielki Dyjakon; ale znieść nie mogę, aby człek uczciwy, człek pracowity, który chce i umié zapobiedz nieszczęściu, siedział przykuty do ściany, nie mogąc ani sobie, ani drugim dopomódz. Dziéj się więc