Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 230 —

— Bądź dobréj myśli panie Owen! — czyliż rozumiesz, że tu przyszedłem o drugiéj w nocy, i to jeszcze nocy niedzielnéj dla tego tylko, abym wymawiał człowiekowi który upadł, że nie patrzał gdzie nogę stawia? — O nie, nie! — nigdy burmistrz Glasgowa, ani ś. p. czcigodny ojciec jego Dyjakon, nie popełnili nieludzkiego czynu. — Macie zatém wiedzieć, że piérwszém mojém prawidłem, jest usuwać na bok wszelkie światowe zatrudnienia w dniu uroczystym sabbathu; a lubo robiłem co mogłem, aby nie myślić o liście pana, który wczoraj rano odebrałem, więcéj mię on jednak zajmował aniżeli kazanie. — Zwyczajem jest również u mnie, iść codzień do łóżka (ozdobionego żółtemi firankami) o dziesiątéj wieczorem, — chyba gdy mię sąsiad zaprosi, albo ja sąsiada na wędzonego łososia. — Zapytaj tego wisusa, jeżeli to nie jest fundamentalne domu mojego prawidło? — A przecież siedziałem cały wieczór nad bibliją, ziewając kiedy niekiedy, jakbym chciał połknąć kościół św. Enocha, póki nie wybiła północ. — Wolno mi było natenczas zajrzyć do dziennika dla przeświadczenia się, jak rzeczy stoją między nami? — A ponieważ wiatr pomyślny nie czeka na nikogo, rozkazałem dziewczynie zapalić latarnię, i ruszyłem w drogę, abyśmy z sobą pomówili, czémby wam można dopomódz. — Burmistrz Glasgowa wchodzi do więzienia w dzień lub w nocy, o któréj porze mu się spodoba, tak jak wchodził przed nim czcigodny jego ojciec wielki Dyjakon, świeć Panie nad jego duszą.
Chociaż głębokie westchnienie Owena, podczas uczynionéj wzmianki o dzienniku, przejęło mnie bojaźnią, czyli i tu także bilans rachunkowy nie jest nam przeciwny? chociaż słowa zacnego urzędnika objawiały niepospolite o znaczeniu swojém i zdolnościach umysłowych zarozumienie; dobroć jego atoli i szczera prostota, ożywiała w sercu mojém pomyślną nadzieję. Zażądał niektórych papiérów, wy-