Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 197 —

dy, i wkrótce stanęliśmy u bram miasta Glasgowa, które przewodnik mój co do wielkości i bogactw porównywał ze stolicą. — W rzeczy saméj miasto to w kilkąnaście lat późniéj, mogło sprawiedliwie zasłużyć na to chlubne porównanie. Ożywiony i coraz wzrastający handel z Indyjami wschodniemi i osadami Ameryki, był dlań źródłem zamożności, i wyniesie je zapewne z czasem do rzędu najznaczniejszych miast Wielkiéj Brytanii; lecz naówczas jutrzenka nawet téj świetnéj nadziei jeszcze dla Glasgowa nie zabłysła. Wprawdzie po ogłoszeniu połączenia dwóch królestw, osady angielskie otwarto handlowi Szkocyi; ale brak kapitałów, i narodowa Anglików zawiść, nie dozwalały kupcom szkockim korzystać z wielu dobrodziejstw, jakie im zapewniała pamiętna uchwała połączenia. Położenie miasta na zachodniéj stronie wyspy, wyłączało je od handlu ze stałym lądem, który jakkolwiek mało znaczący, był podówczas jedynym Szkocyi zasiłkiem. Mimo to, jako punkt środkowy zachodniéj części kraju, Glasgow niepoślednie między Szkocyi miastami zajmował miejsce.
Górzyste północne okolice, dostarczały mu obficie trzód dzikich, karłowatych, i długą sierścią pokrytych wołów, które poganiał równie dziki, równie włosem zarosły, a często równie karłowaty góral. Jeżeli cudzoziemcy ciekawém spoglądali okiem na dziwny jego ubiór, i zadumieni przysłuchiwali się twardéj i niezrozumiałéj mowie; góral, uzbrojony muszkietem, pistoletami, szablą, puginałem i tarczą (wtenczas nawet kiedy się zajmował spokojnym handlem), więcéj jeszcze zdumiony, zapatrywał się na przedmioty zbytku, o których użyciu nie wiedział; a chciwe i nieco zatrważające, rzucał spojrzenia na te, które znał i cenić umiał. — Nigdy mieszkaniec gór chętnie swych pustyń nie opuszcza; a w owym czasie, łatwiéj było stuletnią sosnę ze skalistéj góry przenieść na dolinę, jak