Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 181 —

że w najgorszym nawet razie, macie tylko do stracenia pewną summę pieniędzy; a widzę już łzy w oczach twoich. Wstydź się panie Osbaldyston!
— Miss Vernon niesprawiedliwie mię obwinia — nie strata mię zasmuca, lecz wpływ szkodliwy jaki miéć będzie na umysł i zdrowie mego ojca. — Słowo kupieckie droższém mu jest nad życie, a niemożność uiszczenia się, wtrąciłaby go niezawodnie do grobu, podobnie jak podejrzenie o tchórzostwo byłoby wyrokom śmierci dla żołnierza. — Wszystkiemu mogłem zapobiedz, gdybym zwyciężywszy nierozsądną pychę i nieprzebaczone lenistwo, przystał na dzielenie z ojcem moim szlachetnéj i użytecznéj pracy. — O Boże! jakże teraz smutne skutki błędu mego naprawić potrafię!
— Oto przez najśpieszniejszy wyjazd do Glasgowa, gdzie cię wzywa list przyjaciela.
— Ale jeżeli w istocie Rashleigh uczynił postanowienie zgubić dobroczyńcę swego, jakże zdołam odwrócić haniebne, lecz zapewne dobrze wyrachowane zamachy.
— Słaba nadzieja! nie przeczę; ale i to pewna, że żadnéj ojcu waszemu nie przyniesiesz pomocy, zostając na miejscu. — Pomnij panie Frank, że gdybyś był poszedł za wolą jego, uniknąłbyś nieszczęścia, które wam teraz zagraża. Spiesz więc gdzie cię woła święta powinność, a wszystko jeszcze może być naprawione; ale zatrzymaj się chwilę, i nie wychodź dopóki nie wrócę.
W kilka minut weszła trzymając list zapieczętowany, ale bez napisu.
— Powierzam ci, — rzekła, — ten dowód przyjaźni mojéj, polegam bowiem zupełnie na charakterze twoim. — Jeżeli dobrze zrozumiałam pismo, któreście odebrali, summy będące w ręku Rashleigha, powinny być odzyskane przed dwunastym września, ile pomnę, aby było