Strona:Walka Lutra z katolicyzmem 049.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Luther nie cofnął się... Aż do końca swojego życia twierdził, że „rozum jest kochanką dyabła” i t. p.
Jego teorya sprzykrzyła się uczonym i utalentowanym mężom. Najznakomitszy literat swego czasu, Erasmus z Rotterdamu, pisał do Pirkheimera: „Wszędzie, gdzie rządzi lutherstwo, ginie nauka i wiedza... Ewangelia daje wszystkim wyznawcom wolność i powala im tak żyć, jak się im podoba.
Wolność i swawolne życie było „mądrością” Luthra. Nowa religia nie stała nikomu w drodze, bo nie potrzebowała nawet się modlić. „Za wszystkich chrześcian modlił się przecie Chrystus Pan i otworzył im bramę nieba bez bogobojności” — mawiał ciągle szef „ewangelii”.
Luther cieszył się, gdy mnisi uciekali z klasztorów i żenili się z byle kim. On sam nie myślał wcale o małżeństwie, bo „mu Pan Bóg nie pozwolił uczepić się kobiety”.
Stało się znów przeciwnie...
Przyszło mu nagle do głowy, że i jemu nietylko Pan Bóg pozwolił się żenić, ale „nawet rozkazał mu poszukać sobie małżonki.
Istna komedya... Dziś przysięgał Luther, że mu Pan Bóg nie pozwala, a jutro rozkazał mu, aby się splótł z niewiastą.
Trzeba być szczególnego rodzaju fantastą, aby skakać co chwila inaczej.
Luther zrzuciwszy z siebie suknie klasztorne i włożywszy ubranie świeckie, szukał dobrej żony. Znalazł Katarzynę von Bora, która uciekła z klasztoru z innemi zakonnicami.
W szesnastym roku jej życia umieścili ją rodzice