Strona:Walka Lutra z katolicyzmem 048.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o nią. Ten chciał taką ewangalię[1], drugi inną, trzeci jeszcze gorszą. „Wszelkie naukowe studya, leżą na ziemi” — skarżył się rektor wysokiej szkoły.
Z każdym rokiem zapadał się uniwersytet. W roku 1520 było w Wittenbergu jeszcze 311 studentów, w r. 1522 już tylko 72, a w r. 1524 zaledwie 34.
Ruinę nauki zbudowali predykanci. Oni to, egoiści, myślący jedynie o swoim brzuchu i tłustym zarobku, obrzydzili studentom naukę humanistyczną.
Co się stało w wysokich szkołach, działo się także w szkołach ludu. Te szkoły padły jeszcze gorzej aniżeli uniwersytety. Chłopi przestali posyłać swoje dzieci do szkół wiejskich, bo z książeczek Luthra dowiedzieli się, że „księża i uczeni obeszli się z ludem okrutnie”.
Luther nazywał już w r. 1521 uniwersytety „kryjówkami morderców, świątynią Molocha, synagogą demoralizacyi”. W jednem z kazań 1521 r. mówił nawet, że „trzebaby wysokie szkoły zmienić na proch, albowiem nic piekielniejszego i dyabelszego nie przyszło na ziemię z pożytkiem świata; i nic lepszego nie będzie”. Tak samo mniej więcej pisał do Emsera w r. 1521 Melanchton: „Nic szkodliwszego i bezbożniejszego nie odkryto oprócz uniwersytetów; na Papieżów nie spada ten grzech; sam szatan jest ich twórcą; Wiklef zmiarkował pierwszy, że uniwersytety są szkołami dyabłów. Chrześcianinem nie jest ten, kto się nazywa filozofem”.

Melanchton, rozumny uczony, zmiarkował, że przekroczył nadmierną krytykę wysokich szkół i szkół wogóle. Wstydząc się niepotrzebnej gwałtowności Luthra, wycofał się z jego religijnego otoczenia.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – ewangelię.