Strona:Walka Lutra z katolicyzmem 039.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzał mordowała. Zamordowała wielu ludzi niewinnych. Nawet znakomitego, zasłużonego profesora uniwersytetu, Maternusa Pistoris, potłukli, wyrzuciwszy go z jego domu oknem na bruk.
Nie sam tylko Lange pomagał Luthrowi „reformować religię”. Z klasztorów głównie augustyńskich uciekło mnóstwo mnichów. Ci uciekinierzy buntowali katolików. Wmawiali w nich, że „niepotrzeba trzymać się religii swoich przodków”, bo „stary testament pisze wyraźnie, iż jest obowiązkiem pozbyć się wiary ojców. Kościół jest tylko matką ludzi i pozwala im wszystko: skąpstwo, rozpustę, niewierność, obłudę i t. d. Jan Lange nazywał klasztory wolnymi zamkami rabusiów”.
Po kraju rozproszyło się mnóstwo „predykantów”, powtarzających „mądrość” Luthra i Langego. Ci predykanci (kaznodzieje, mówcy, działacze) lekceważyli post, modlitwę, spowiedź, życie klasztorne i t. p. Te „nauki” odpowiadały dosłownie reformie Luthra.
Daremnie starał się, oprócz innych znakomitych katolików, Bartłomiej Usingen, mąż uczony i uczciwy, przekonać wrogów katolicyzmu, że grzeszą i demoralizują nowe pokolenie.
Piorunował on ciągle w tumie erfurtskim przeciw wrogom papiestwa. Tysiące ciekawych ludzi przybywało do kościoła i słuchało uważnie jego wspaniałych kazań. Słuchali uważnie, ale bez celu. Lud erfurcki przenosił już „wolność religijną” i nawet polityczną ponad prawdziwą wiarę katolicką. Zachciało się mu hulać, bumblować, rabować cudze mienie i odgrywać rolę bogaczów i mędrców.
Równocześnie z Erfurtem, działo się to samo w Wittenbergu (1521 r.). Do tej „wolności” dołączyli