Strona:Walka Lutra z katolicyzmem 028.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie wiedząc, uczyłem się wszystkiego z nauk Jana Husa; my jesteśmy wszyscy husytami, nie zdając sobie z tego sprawy; św. Paweł i św. Augustyn są także husytami. Hus jest wielkim męczennikiem Chrystusa i trzeba go nazwać świętym.”
Wiadomo, że husyci rozkrzewiali swą „nową ewangelię” ogniem i mieczem. Straszne, okrutne były wojny tych niby bogobojnych ewangelików. Naśladować ich chciał Luther, co potwierdza jego list do Spalatina: „Przysięgam ci, jeżeli rozumiesz dobrze ewangelię, to nie wierz, iż ona musi się obyć bez tumultu, gniewu i buntu. Słowem Boga jest: miecz, wojna, zniszczenie, zburzenie, gniew, trucizna”.
Nazywać św. Pawła i św. Augustyna husytami niema sensu. Jeden i drugi byli nawskroś wykonawcami ewangelii Chrystusa Pana i nie potępiali ludzi tak, jak to czynili husyci i Luther. Zamiast obrażać chrześcian, uczyli ich uczciwości, obowiązku i cnoty. O mieczu, wojnie, zniszczeniu, zburzeniu, gniewie, truciznie, co ma być „słowem Boga”, nie mówili nigdy. Każde ich słowo tryskało z czystego serca.
Luther odgrywał rolę bohatera, mówił wiele o sobie, o swojej odwadze i mądrości, ale bohaterstwa nie było w jego sercu. Bał się byle czego, ciągle mu się zdawało, że go ktoś zamorduje. Ze strachu chorował często. Do swojego przyjaciela, Spalatina, pisał już 16 kwietnia 1520 roku: „ostrzegano mnie, że jakiś doktór medycyny chciał mnie zabić”.
Tak się obawiał śmierci, iż prosił o pomoc kilku rycerzów: Huttena, Sickinga i Schaumburga. Schaumburg obiecał mu natychmiast opiekę stu szlachciców.
Ulrich von Hutten i Franciszek von Sickingen