wlach, niż z kardynałami o tem, o czem był powinien. Paweł II, zbieracz numizmatów i drogich kamieni, zapominał nad swoimi zbiorami o obowiązkach Papieża. Pius II, utalentowany literat i niezwykły znawca ludzi, czuł się najszczęśliwszym na wsi, na łące, nad strumykiem, w otoczeniu uczonych prałatów. A wszyscy myśleli tylko o tem, jak zbogacić i posadzić na jakim tronie książęcym swoich krewniaków (nepotów).
Papież XV-tego stulecia przestał być pasterzem wiernych, a stał się albo uczonym, albo mecenasem literatury i nauki, albo zbyt hojnym dobrodziejem swojej rodziny, albo politykiem.
Najgorszym z wszystkich tych Papieżów, zajmujących się tylko sobą albo swoimi krewniakami, okrutnie zaniedbującym obowiązki naczelnika Kościoła, był w owym czasie Aleksander VI, ojciec Cezara Borgii, łotra nad łotrami, zbrodniarza nad zbrodniarzami, który dążył do korony królewskiej (włoskiej).
Szczęściem było dla Kościoła, że po śmierci Aleksandra VI i Piusa III (w roku 1503) zasiadł na tronie papieskim Juliusz II, który urodził się widocznie dla ocalenia katolicyzmu. Był wysokiego wzrostu, barczystym, muskularnym, miał potężną, jak z marmuru czaszkę, trzymał się prosto, po żołniersku. Liczył lat sześćdziesiąt kilka, a w jego dużych, czarnych oczach, osadzonych głęboko pod wyniosłem czołem, palił się płomień lat dwudziestu. Żywe, młodzieńcze ruchy, wydatny nos, zwarte usta i różowa cera twarzy dopełniały obraz tego wcielenia siły, energii i mocnej woli. Mówił zawsze prosto z mostu to, co myślał i czuł, nie kłamiąc, nie dyplomatyzując nigdy, posługując się często ostremi wyrażeniami, których eleganccy
Strona:Walka Lutra z katolicyzmem 019.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.