Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Wycieczka do Zielonego Stawu Kiezmarskiego.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stawu. Turnie Jagnięcego Wierchu są dla niej dziką ścianą, śniegiem ubraną, ramię jego łączy się za pomocą przełęczy z Kopą i dalszemi wierchami od północy do niej przypierającemi. Ramię wschodnie schodzi w dolinę Kiezmarską, z nad której piętrzą się ogromne szczyty Kiezmarskiego Wierchu (2559 mtr. 8096 stp.). Łomnicy (2634 mtr. 8333 stp.) i Dumnej Góry (2618 mtr. 8282 stp.). Na wschód jest wyłom zaparty niby czubą w dali, Przysłopem, którego Niemcy nazwali Stösschen (1531,5 mtr. 4845 stp.). W głębi widać równinę Spiską z różnemi miastami i wsiami, z pomiędzy których Kiezmark się wyraźnie odznacza. Właśnie tu po nad stopami Rakuszańskiego Wierchu (2039,6 mtr. 6452 stp.), będącego odnogą Kiezmarskiego zbierała się ciemna chmura ze smugami na dół, zdradzającemi ulewę w niedalekiej od nas okolicy. Pod nami rozścielała się równinka porosła trawą i kosodrzewiną, a na niej błyszczała powierzchnia podłużnego stawku Białego. Wzniesienie jego 1613 mtr. (5103 stp.), a powierzchnia 0,105 hektara. Po śliskiem, trawiastem a spadzistem zboczu w zakosy schodząc dotarliśmy w kwadrans do brzegu owego Białego Stawu, do którego płyną dwa strumyki z pod Jagnięcego Szczytu. Mierzył ich ciepłotę prof. Świerz i pokazało się, że jeden z nich liczy +8°2 Cel. a drugi +4°6 Cel.
Trochęśmy tu odpoczęli i koło drugiego niby stawku, a raczej jakiegoś moczaru, jaki młaką zwykle górale zwią, dostaliśmy się na ścieżkę świeżo wyrobioną miedzy kosodrzewem ku dolinie Stawu Zielonego. Tu o wpół do 11 godz. mijając stopy Jagnięcego Wierchu, na przechyleniu grzbietu ku południowi wstrzymał nas majestatyczny widok, który powinien być celem wycieczki do Zielonego Stawu. Szczyty jeszcze wolne były od mgły, grożącej lada chwila zakryciem czarującego widnokręgu. Rzec można, pożeraliśmy chciwie wźrokiem to, co pod oczy podpadało, nauczeni doświadczeniem, aby w górach żadnej do patrzenia sposobnej chwili nie zmarnować. Mgła czasem lubi się uczepić jakiegoś szczytu na dłuższy czas i na nic się nie przyda wyczekiwanie jego wyswobodzenia. Obraz składał się z grupy niebotycznych turni z sobą zrosłych w jednę niby całość, a przecież porozdzieraną kotlinami strojną w płaty wiecznego śniegu.
Rozpoczynał od wschodu szereg Kiezmarski Szczyt, ścięty prostopadle na 1021 mtr. (3230 stp. w.) tak, że trawki na nim trudno się dopatrzeć. Goła ta tu straszna ściana należy do najbardziej stromych przepaści w całych Tatrach. Z po za Wierchu Kiezmarskiego wyziera tępy czub skalisty, to szczyt Łomnicy, którego od zachodu czepiają się dzikie, ślicznie potargane Dumnej Góry turnie, Grań urwista idzie dalej na zachód, z pośród której wznosi się jakby piramida, wierzchołek Baranich Rogów (2535 mtr. 8020 stp.). Grzbiet Tatr główny gubi się potem po za turnię do głowy cukru podobną, zuchwale się piętrzącą, tak zwaną Jastrzębią (2131 mtr. 6752 stp.), do której stosuje się podanie opowiedziane na początku niniejszego opisu. Jest ona ramieniem Kołowego Wierchu, który ją sobą zasłania i nie pozwala z dala zobaczyć.
W głębi na stokach wymienionego szeregu szczytów usypiska rozległe każą się domyślać istnienia stawu, którego powierzchni nie daje widzieć wzgórze porosłe kosodrzewem, tworzące właśnie groblę do utrzymania wód Zielonego Stawu. Dno całej u stóp naszych rozwiniętej doliny Kiezmarskiej zarasta bujna kosodzewina, miejscami limby się pojawiają, środkiem wije się potok, jakby srebrzysta wstęga, na około nigdzie nie ma ani śladu żyjących istot.
Dolina Zielonego Stawu Kiezmarskiego wydaje się osobnym światem, tworzącym w sobie całość zewsząd obwarowaną szczytami i grzbietami, z jednym tylko wyłomem w dolinę Kiezmarską po nad Biały potok, lecz i to ujście gubi się przed okiem patrzącego po za stopy Rakuszańskiego Wierchu.