Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Wspomnienie o schroniskach nad Morskiem Okiem.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koikach, które teraz z osobnemi drzwiami i zamkami mogły się wydać wielkim postępem wobec zbiorowych w starem schronisku izb. Przybyli goście do Morskiego Oka, mając do dyspozycyi własnej oddzielne pomieszczenie, poczęli dłużej niż jednę noc spędzać nad sławnem jeziorem.
Tłumniejsze wycieczki do Morskiego Oka pojawiać się zwykły dopiero w połowie lipca i życie w tutejszem schronisku różnie się dotąd przedstawiało, nim zbudowano porządny gościniec. Do niedawna trzema szlakami udawali się tu goście: na wozach przez Bukowinę i Łysą, z odmianą przez Jurgów i Jaworzynę, gdy na Hurkotnem wyboje odstraszały od jazdy — pieszo przez Waksmuncką polanę — i przez Zawrat koło Pięciu Stawów.
Stosownie do godziny, w której wyruszyli ze Zakopanego, zjawiali się podróżnicy u jeziora. Gospodarz schroniska najwcześniej o godz. 4 popołudniu mógł się gości spodziewać, podążających przez lasy koło Roztoki. Zawratowi turyści przybywali tu koło 6 lub 7 godzinie przed wieczorem, a trafili się i tacy, co ledwie koło 10 lub 11 godz. w nocy przychodzili, gdy dla burzy lub deszczu gdzieś w drodze za długo zatrzymywać się musieli. Późno też u Morskiego Oka ukazywali się nieraz turyści z głębi Tatr, wracający ze szczytów przez Rysy, przez przełęcz Mięguszowiecką lub Wrota Chałubińskiego. Tacy wszyscy szukali gościny na noc w schroniskach nad Morskiem Okiem.
Wieczorem tedy panował tu ruch i tryskało życiem gwarnem całe domostwo; rozlegały się nieraz śpiewy, czasem skrzypki a nawet przy nich od tańców góralskich dudniały podłogi. Grupowali się goście w większe lub mniejsze grona, obsiadali stoły na werandzie — opowiadania doznanych przygód lub schwyconych wrażeń rozbrzmiewały wszędzie, przyczem spożywano posiłki dla ciała i wchłaniano przeróżne napoje. Widać było też często pary sobą zajęte, zdradzające nawzajem tajemnice serca, gdyż w Tatrach umysły stają się wrażliwszemi na wpływy uczuciowe.
Dodawszy do ogólnej liczby gości odpowiednią ilość przewodników, ich pomocników, to łatwo pojąć, jak niejedną chwilę wśród gwaru wesoło spędzić się dało u Morskiego Oka pod dachem schroniska Tow. Tatrzańskiego.