Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   9   —

punktu, gdzie schodzi potok Rybi. Sołtysi z Białki pasali bydło na zboczu Żabiego, a właściciele dóbr Zakopanego dzierżyli las poniżej położony.
Spokój jednak w tej okolicy zaprowadzony zamącił na nowo uciekinier ze służby dworskiej na polskim chlebie utuczony, oficyalista leśny Kegel. Wkręciwszy się do służby świeżego nabywcy dóbr Jaworzyńskich, pruskiego magnata, księcia Hohenlohe’go ze Slawenczyc na Śląsku, podjudził swego chlebodawcę ze zemsty osobistej do wszczęcia sporu o stoki Żabiego nad Morskiem Okiem.
Rzeczy były tak już dobrze dla Węgrów przygotowane, że na zwołanej komisyi przy Morskiem Oku w 1883 w d. 16 sierpnia, starosta nowotarski Steuer miał podpisać w imieniu rządu austryackiego umowę o posunięcie granicy węgierskiej, wedle życzeń delegatów węgierskich.
Tu dopiero po raz pierwszy spotkali napastnicy opór, bo wśród delegatów Galicyi znalazł się reprezentant Wydziału krajowego radca Mochnacki, wysłany przez ówczesnego marszałka krajowego dra Zyblikiewicza, który w imieniu kraju kategorycznie oświadczył, iż na żadne uszczuplenie granic kraju nie przystanie, ale owszem zażąda zwrotu dawniej już oderwanych części Tatr.
Odtąd trwa wojna w tej uroczej krainie na dobre; chociaż obszar sporny przez władze wyższe ogłoszonym został za nietykalny, dla obu stron do rozstrzygnięcia wyroku pod karą 10 tysięcy guldenów.