Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Obrazek z podróży w Tatry.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ma wózek i konie, przebywa się tuż zaraz Białkę po moście na terytoryum węgierskie i jedzie się cały dzień malowniczą drogą do Szmeksu praez Jaworzynę Spiską, Podspady, Żdżar, Białą i Kesmark, albo ciągnie się powoli do Zakopanego, pieszo przez Waksmundską, wózkiem przez Bukowinę i Poronin. W téj ostatniéj drodze, skoro od polany Łyséj przebędziemy lesiste manowce ciągle wiodące w górę, stajemy na otwartem najwyższém w tym kierunku wzniesieniu (3577’) nazwaném Głodówką, jeśli piękna pogoda, to godzi się tu jeneralny popas zarządzić. Widok z Głodówki na całe Tatry zyskał już winną sobie sławę, czynionoby tu zbiorowe wycieczki ze Zakopanego wyłącznie do tego miejsca, lecz dwie ważne okoliczności stają temu na przeszkodzie: daleka a męcząca droga przez Poronin, Mur, Zacichłe i Bukowinę, i brak wody na Głodówce. Goście tedy, powracając z Morskiego Oka, zwykli zadowalniać się widokiem z Głodówki. Ztąd w grupie turni koło Lodowego widać Łomnicę, szczyt Kiesmarski, Głupi wierch i Baranie rogi, rzadko zkądinąd widoczne, bo wysunięte na wschód, kryją się za Lodowy, którego znów spotrzega się prawie z wszystkich wierchów tatrzańskich.
Powróciliśmy wreszcie do chaty we wsi,