Wśród doliny przerzniętej szumnym potokiem piętrzy się skała przeszło 400 stp. wysoka, od południa rozłożysta, od północy ścięta, z grzbietem ostrym podłużnym z zachodu na wschód. Na owej to skale z biegiem czasu budowali sobie ludzie siedzibę warowną, począwszy od góry tak, że się z tych budowli wytworzyły zamki trzy odrębne; każdy z innej epoki posiada właściwą swemu charakterowi postać.
Na podstawie powierzchownego nawet rozpatrzenia się w zbiorowym zamku Orawskim można powiedzieć, że górny zamek jest tu najstarszym. Na wspomnianym wyżej grzbiecie skały, jakby na grzebieniu unoszą się mury oparte od zachodu na okrągłej wieży, od wschodu kończą się one na najwyższym cyplu małym domkiem. Przekrój poziomy całego górnego zamku pozwala odnieść jego początek do epoki stylu romańskiego, a więc wstecz gdzieś poza 13 wiek.
Pośredni zamek na południowym stoku skały zbudowany, formą do ostrołukowego stylu należący, pochodzi z 15 wieku. U stóp jego na dalszym stoku góry rozłożył się obszerny zamek trzeci w stylu odrodzenia, któremu w rogu południowym brakło już skały do obrony, a więc tu musiano stawiać warowne mury wysoko. Zwie się on zamkiem dolnym. Powstał w drugiej połowie 16 wieku, uzupełniany w 17 wieku.
Trzy te zamki leżą tak względem siebie, że szczyty dachu zamku dolnego sięgają spodu zamku pośredniego, a tego wierzchołki nie przenoszą fundamentów górnego. Łączą się one ze sobą za pomocą schodów kutych w skale na zewnątrz, lub wymurowanych z kamienia. Owa wielka różnica w terenie, rozmajtość stylów budownictwa, i kształt skały, na której te trzy zamki stanęły, są przyczyną bardzo odrębnej postaci całego zamczyska z tej lub owej strony.
Dolny zamek zachowany w całości prezentuje się zdala, jako zamieszkały; dwa wyżnie stojące pustką, nakryte tylko dachem prowizorycznym, bezkształtnym, naprowadzają na domysł sprawcę ich ruiny w pożarze, który rzeczywiście był tychże zagładą w roku 1800. Przez otwory w murach z wieczora wylatują teraz sowy i puszczyki swojemi głosy uzupełniając obraz rudery.
Z okien hotelu długo w noc mogliśmy się napawać romantycznym widokiem oświeconych od księżyca murów i przenosić
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Naokoło Tatr.djvu/16
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.