Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

D. 12 lipca, już część wojska z Giełgudem złożyła pod wieczór broń; Chłapowski stał jeszcze z tej strony granicy. Nazajutrz, zrana, kiedy Giełgud stojąc przy granicy, umawiał się z landratem pruskim, „spostrzegliśmy, mówi Mielżyński, przyciągający korpus Rolanda, którego oficerowie i żołnierze pomięszani z sobą, wydawali głośne skargi na zdradę. Wtenczas kapitan Skalski, adjutant 7go pułku piechoty, oficer głośnej odwagi, wyrywa stojącemu obok siebie kawalerzyście pistolet, przystępuje całym pędem do Giełguda i strzela do niego z wykrzykiem: „Bracia, tak kończą zdrajcy Ojczyzny!“ Strzał, który miał ukarać mniemaną zdradę Giełguda, sprawił na wojsku nieopisane wrażenie. Pokazanie się Moskali jeszcze je zwiększyło; zamięszanie i krzyki wzrastały co chwilę. O subordynacyi nie było już mowy. Całe szeregi rozbiegały się; jedni broń rzucali, inni ją podejmywali; jedni spieszyli do Prus, drudzy na Litwę, jak komu strach i rozpacz radziły.“ Wojsko szło w rozsypkę, a nie było nikogo, coby je mógł utrzymać w porządku. Ze śmiercią Giełguda, dowództwo przeszło na Chłapowskiego; nie sądził, aby w takiej chwili wolno było jenerałowi porzucać swych żołnierzy, choćby też dla nadziei, że sam będzie mógł jeszcze dostać się do walczących szeregów. I on więc, razem z 1szym pułkiem ułanów, który dotąd stał na ziemi litewskiej, przechodzi granicę; a choć zawsze tak spokojny, nie może stłumić w sobie głosu rozpaczy: „Okropniejszej chwili niewielu ludzi mogło dożyć, zawołał, i niewielu dożyje“ i rzucił szablę na płot: „Nateraz, już mi niepotrzebna!“
Oba korpusy, Chłapowskiego i Rolanda, weszły do Prus, między 12 a 14 lipca, w 6,800 ludzi, 4,500 koni i 27 dział[1].




  1. Czytelnik może rad będzie posłyszeć tu słowo jen. Chłapowskiego o tej wyprawie i o wyborze jej dowódzcy:
    „Trudne w każdym przypadku było zadanie na Litwie, ale też niedołężniej wojsko nasze przez Giełguda prowadzone być nie mogło. Nie wojsko, ale dowódzca winien, kiedy się wkrada nieporządek.
    „Jakim sposobem jen. Skrzynecki, który z Giełgudem był służył, nie osądził jego nieudolności, zwłaszcza w wy-