Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

leniu. Sam stał, to prawda, w najtęższym ogniu, ale komenderował najgorzej. Jedna część piechoty po dwakroć odparta, straciła 1,500 ludzi; druga, która miała ją wesprzeć z boku, pod dowództwem nieudolnego Rolanda, zgubiła się wśród zakrętów Wilii, nie doszła na czas, jeden batalion dostał się do niewoli, wiele dział zdemontowanych. O 2giej z południa Giełgud zrozumiał, że miasta nie weźmie i nadjechawszy do Chłapowskiego, rzekł: „Dałem rozkaz do odwrotu; jenerał z ułanami, z jazdą kaliską i bateryą Czetwertyńskiego zasłonisz nasze cofanie.“ — By to wykonać, Chłapowski upatrzył naprzeciw okopom ścieśnioną między laskami pozycyą, tak że go jazda nieprzyjacielska dużo liczniejsza, oskrzydlić nie mogła i czekał. „Wyszło z pół godziny, mówi on, zanim ułani moskiewscy, jeden szwadron po drugim, wychodzić zaczęli. Stałem spokojnie w kolumnie szwadronowej; pierwszy posunięty o 300 kroków przed drugimi, tak że był zupełnie na środku pola. Skoro pierwsze dwa szwadrony moskiewskie się ukazały i zaczęły formować, kazałem Hemplowi z pierwszym szwadronem na nie uderzyć. Hempel tak dobrze to wykonał, że oba rozbił. Dwa ich nowe puściły się na boki Hempla, ale i moje dwa także, 2gi i 3ci, już na jego bokach były i tamte powstrzymały. Tymczasem, drugi ich pułk hułanów z tyłu się formował, przypuścił szarżę na moje trzy szwadrony, ale z tak daleka, iż widziałem że się rozlatują; dopiero jak niektórzy byli o sto kroków, zakomenderowałem: marsz, marsz; Moskale krugom wtył i w nogi. — Dopiero trzeci ich pułk orenburski przypuścił dobrą szarżę i zbliska. Nie czekałem na nich, ale gdy się już zbliżali, zakomenderowałem ze stępa: marsz, marsz. Orenburczyki tym razem dotrzymali, pomięszaliśmy się jak groch z kapustą. Na polu piaszczystem, po suchej pogodzie, wzniosła się kurzawa, tak że trudno się było poznać o trzy kroki. Mięszanina z Orenburczykami trwała około pół godziny; harc lanca na lance, a między tem, strzały z pistoletów, które słabo było słychać w hałasie. Nareszcie zręczność naszych, krótsze i dobrze okute lance wzięły górę; spadło tyle Orenburczyków, że drudzy uciekli. Podczas zmięszania z nami, Moskale rozwinęli